Moja DZIEWCZYNKA
2 sierpnia 2014
-
Czas przeobrażeń…
Zaczyna się nowy czas. Czas większej samodzielności Zetki i poważniejszych pytań.
Zetka tego lata zaczęła sama wychodzić już na dwór. Zna kod do klatki, więc nawet za często do domofonu nie muszę biegać. Muszę tylko pamiętać, żeby drzwi na klucz nie zamykać, bo Zetka się wtedy stresuje.
Razem z jej samodzielnymi wypadami na dwór, zaczęły się pielgrzymki domowe. Koleżanki poznają siebie i swoje terytoria.Od jakiegoś czasu mamy rurkę w domu. Rura robi furorę wśród koleżanek Zu. Zawsze jak przychodzą to i na rur wskoczą. Tak przy okazji. Raz Zetka przyszła ze swoimi ulubionymi koleżankami. Mówię, że teraz to się raczej nie pobawią, bo Kudłata śpi w pokoju. A jedna z dziewczynek „A nie, nie. To nic. Bo my na rurę.” … Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie. I rozbawienie. Totalnie na luzie, przychodzą nie żeby bawić się zabawkami. Tylko, żeby poszaleć na rur! O!
Zetka na ogół wydaje się być roztrzepana, często żyje w swoim świecie. Nie raz nie dwa trzeba nią wstrząsnąć, żeby zauważyła, że w ogóle ktoś się do niej odzywa, że się do niej mówi. Teraz w te upalne dni najchętniej wpierdzielałaby same lody! Lody, po które sama już chodzi do sklepu. Początkowo On był bardzo przeciwny tym samodzielnie stawianym krokom. Ale ale! Przecież sklep jest w naszym bloku. Nie wychodzi się i nie przechodzi przez żadną ulicę! Trzeba tylko wyjść za bramę dziedzińca.
Ostatnio będąc w sklepie dowiedziałam się ciut więcej o moim dziecku. Zetka zeszła do sklepu i pomogła rozpakowywać towar do lodówek, bo nudziło się jej w oczekiwaniu na koleżanki. Pani chciała dać jej w podziękowaniu za pomoc ulubionego loda. A Zetka „Nie, dziękuję. Nie mogę. Nie pytałam się mamy. A jeszcze nie było obiadku.” SZOK! Moje dziecko potrafi odmówić sobie przyjemności! Wiecie jak pierś z dumy rośnie!! Pani się mnie spytała, czy jak Zetka zejdzie to czy będzie mogła dać jej loda. No jak mogłabym odmówić!
To taka mini lekcja dla Zetki, że dobro powraca. Popołudniu szła z koleżankami znów do sklepu. Ze swoją torebką i swoimi pieniążkami. Nie chciałam jej mówić, że loda dostanie za darmo.
Po chwili przybiegła pełna radości trzymając swojego ulubionego loda. „Mamo, mamo wzięłam loda, a Pani nie chciała pieniążków. A jeszcze pan w kolejce przepuścił mnie, żebym mogła iść z dziewczynkami.” Żebyście tylko słyszeli tą radość i to podekscytowanie Zetki.Inna sprawa to bajki. Też dorastają, a wraz z nową formą bajek pojawiają się nowe pytania.
Do tej pory Zetka oglądała My Little Pony, wszelkie Barbie, Bambi, Zakochanego Kundla, 101 Dalmatyńczyków i ogólnie bajki na takim poziomie. Wszystkie one uczą przyjaźni, miłości ale raczej tej siostrzano-rodzicielskiej i tego, że trzeba spełniać swoje marzenia.
Przypadek sprawił, że dałam do obejrzenia nową bajkę. Zaczęło się od tego, że zadzwoniłam do mamy koleżanki z przedszkola Zetki, co na urodzinki szukać. I dowiedziałam się, że koleżanka jest na etapie wałkowania „Krainy Lodu”. My na tym z Nim byliśmy w kinie. Dzieciom nie puszczaliśmy.
W te najgorętsze godziny, gdy dziedziniec pustoszeje, bo nawet w cieniu jest nie do wytrzymania, włączyłam dziewczynką „Krainę Lodu”. Zetka zakochana!W tej bajce pojawiają się nowe relacje. No niby ma to na co dzień. Niby to takie oczywiste. A jednak nie!
Scenka niemal z komedii. Leżę z Kudłatą na jej wyrku. Obok On z Zetką. Cisza, prawie śpią dziewczynki i nagle… On prawie jak poparzony wyskakuje z łóżka Zetki. Co się stało? No cóż… Pewnie okaże się jak straszni jesteśmy i jacy bezwstydni. Ale co począć…
Zetka zrobiła dzióbka i chciała całować w usta Jego kręcąc dzióbkiem w prawo-lewo. Hahaaaaa
Kolejny etap. Kolejny krok wychowania seksualnego. Tak seksualnego. Bo wychowanie seksualne to nie tylko penis i pochwa i seks jakże straszny i niegodziwy w tym kraju z coraz większą klauzulą sumienia…
W tym momencie wychowanie seksualne u nas polegało na wytłumaczeniu Zetce, że dorosły z dzieckiem tak się nie może całować. Że tak nie wolno. Dorosły może dać buziaka dziecku w policzek lub w czółko. Tak w usta całują się zakochani, na co Zetka do Niego „to już mnie nie kochasz?”. I bądź mądry i dalej się baw w pedagoga!
Chcąc jaśniej wytłumaczyć, nie zagłębiając się w szczegóły (co jednak nie było dobre) stwierdziliśmy, że tak całują się zakochani po ślubie. A Zetka co? „Ale oni w bajce całowali się przed ślubem!” No tak! I koniec skrótowego tłumaczenia. Że tak, że zakochani i przed ślubem mogą tak się całować, że tak całują się starsi, że całują się tak osoby które się sobie bardzo podobają. Przeważnie są w podobnym wieku. Ale pod żadnym pozorem NIGDY nie mogą całować się tak dziecko z dorosłą osobą. „No tak, bo przecież starzy ludzie są brzydcy.”- ach ten ukryty „komplement”. Tłumaczyłam jej to jeszcze następnego dnia. Przypominałam sceny z różnych znanych jej bajek. No chyba lekcja zakończona. Nie rzuca się na Niego ani póki co na kolegów z podwórka.Po tej pogadance stwierdziłam, że tłumacząc dziecku aspekty seksualności trzeba dokładnie ważyć słowa, nie chodzić na skróty myślowe i nie zamykać obrazu w wąskich półkach.
Oj dużo jeszcze prób nas czeka.