o Miłości
14 lutego 2018
-
Przygotowuję paczuszkę dla kuzynki moich Potworzyc. Jako rasowy mol książkowy są i książeczki.
O jedną była awantura jak kupiłam, bo dziewczynki KONIECZNIE chciały żeby była dla nich. Jaka ja jestem niesprawiedliwa, że TAKĄ książeczkę wyślę a im nie zostawiam!! Wredna matka!
Wczoraj czytam na kanapie, w pewnym momencie schodzi Kudłata. Rzeczy do paczki postawiłam już „pod ręką” żeby ogarniać. I Kudłata podchodzi do tej kupki, wyciąga Ulicę Czereśniową i zaczyna „Cy to jest moja książecka?!?” Mówię, że nie jej tylko nowa, kupiona dla kuzynki. Na co Kudłata „ Ufff, bo jak zesłam na dół i zobacyłam moją książeckę to się wner… to znacy byłam rano wkuzona”!
No matka! Bo Ulica Czereśniowa to zestaw książeczek top on the top moich obu dziewczynek!
Ale nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo pilnują tych swoich książek! Co bardzo mnie, wbrew pozorom, cieszy.Dzisiaj rano, po nocce w Radio Lublin, przyszła Kudłata do mnie. Ledwo się słania na nogach, tak ją gnie kaszel. Ale! Od razu zauważyła „oooo nowe książeczki”.
Muszę dojść do siebie. Lecimy do lekarza i potem będziemy czytać! A co!
A że dzisiaj różowo-czerwono-landrynkowe święto Walentynki, to opowiem Wam o jednej z ostatnich hitów literatury dziecięcej. I u nas też jest hitem. Może nie jak wspomniana i pilnowana zawzięcie Ulica Czereśniowa, ale jednak!
„Miłość” autorstwa Astrid Desbordes z ilustracjami Pauline Martin.
To książeczka, która ma niewiele tekstu. Proste, krótkie zdania. Krótkie. Piękne ilustracje, które w pełni uzupełniają tekst. Rozbudowują go.
To książeczka, która odpowiada na dziecięce jedno proste acz mocno poruszające rodzicielskie serce „Powiedz, mamo, czy będziesz mnie kochać całe życie?”
Moja Zetka baaaardzo często zadawała to pytanie. Odpowiadaliśmy jak umieliśmy. Ale wciąż i wciąż pytanie wracało jak bumerang.
Aż przeczytałam jej właśnie „Miłość”. Zetka się wzruszyła i popłakała. Stwierdziła, że jest piękna ta historia ale i smutna!Książeczkę przeczyta się dosłownie w 5 minut! Ale niech Was nie zwiedzie ten krótki czas. Ponieważ po przeczytaniu jest dużo więcej pytań niż przed przeczytaniem. Każda ilustracja, każde zdanie wymaga analizy.
I od tego czasu Zetka nie zadaje pytania czy zawsze będziemy ją kochać. Teraz przyłapuję ją na tym, że czyta książeczkę Kudłatej
i jej tłumaczy „widzisz, mama się złości a tutaj tak jakby ten chłopiec to ty i on się złości na mamę”… Kudłata „ja nie jestem chłopcem!!!!?!???!!!!” „Nie, nie jesteś ale też tak denerwujesz mamę i mnie ale i tak Ciebie będziemy kochać”…
No raczej! 😉